środa, 12 sierpnia 2009

drogie bravo...

Ostatnio paliłem chyba w poniedziałek rano i nadal mi się nie chce. Coś jest nie tak czy to działa? ;O

wtorek, 11 sierpnia 2009

żyję jeszcze

Ostatni pet był wczoraj po śniadaniu, bo jak pisałem ciężko wytrzymać te godziny do pierwszej tabletki. Ale dziś już się udało.
Teoretycznie do dziś, czyli piątego dnia można palić. Ale już mnie nie ciągnie, tylko czasem trudno zapanować nad odruchem jeszcze.
A i ciśnienie już nie skacze, bo mam mniej nikotyny w organizmie, więc się to z trucizną nie kumuluje. Chyba będzie dobrze. :-)

niedziela, 9 sierpnia 2009

odkrycie

To faktycznie działa na mózg. Myślałem, że bajka o roślinnej truciźnie, która stymuluje te same receptory co nikotyna, ma tylko ładnie brzmieć... A tu serio nie chce się palić.

Problemem zostaje tylko psychiczne uzależnienie. Po wyjściu z kina odruchowo szukałem paczki petów. I wczoraj, i dziś...
Ciekawe co będzie jak pójdę sam do knajpy. A lubię tak przysiąść czasem. Do nikogo się nie odzywać, ze szklaneczką i papie... ech. :/

za wcześnie wstaję

Chyba źle wyliczyłem sobie czas brania tabletek.
Zaczynam o 12:00, żeby skończyć o 22:00 (tak by na sen już się nie chciało palić), bo można brać maksymalnie sześć na dobę, a przez pierwsze parę dni trzeba łykać co dwie godziny.

No i ten czas do południa nie jest łatwy.
Za trudne było obliczenie dawek i przygotowanie różnych piguł na kolejnych blistrach? :/

Zostały mi dwa papierosy w paczce. Teoretycznie mogę palić (ograniczając się) do wtorku, żeby było zgodnie z przewidzianym odwykiem, ale jak kupię jeszcze jedną paczkę to chyba się nie wyrobię... :/

substytut penisa



Ach, ciągłe pytanie jak mi idzie... nie pomaga. :/

sobota, 8 sierpnia 2009

kolejny głupi tytuł posta

Popołudnie pełną gębą, a ja palę trzeciego papierosa dziś. I wcale tak późno nie wstałem, bo o 8:30.
Ciekawe czy to faktycznie nie chce mi się palić, czy blokuje mnie skaczące ciśnienie, czego nienawidzę. Wczoraj wieczorem po spektaklu tak mi głowę rozsadzało, że ominąłem jedną dawkę...

Albo nie. Wcale nie ciekawe. Niech działa choćby strachem przed rzyganiem, przed czymkolwiek nieprzyjemnym. :/

piątek, 7 sierpnia 2009

politykiem nie zostanę, ale...

...ale posłuchać można...

godzina zero

Jest południe, to dobry czas.
Prochy (tabex) wyglądają jak mały M'n'M. Szkoda, że mają kolor jasnej kupy, co nie jest zbyt zachęcające...

Jak już zacznę, w ciągu pięciu dni muszę odstawić palenie. Nie będzie odwrotu, żeby obie trucizny nie krążyły mi w organizmie.
"(...) doustnie z odpowiednią ilością wody" - czemu nikt mi nie powiedział ile to jest odpowiednia ilość?



Połknąłem. Ale syf. :|

Spostrzeżenie pierwsze: nie bierzcie tabeksu w kilkanaście minut po zgaszeniu peta. Ciśnienie uderza w łeb.

czwartek, 6 sierpnia 2009

często zmieniam zdanie...

...więc jednak coś jeszcze dodam.

Czemu google nie potrafi prawidłowo zapisać daty po polsku?

Ustawiłem "tylko dla dorosłych", bo pewnie będę rzucał kurwami na prawo i lewo, gdy już się zacznie...
Hm, tego boję się bardzo. Czekałem na urlop, żeby chociaż ludzi w pracy nie rozstawiać po kątach bardziej niż zwykle.

Idę palić.

jutro zaczynam :o

Kupiłem truciznę.
Truciznę na receptę, by przestać gwałcić swój organizm trucizną z akcyzą.
Nie chcę już palić...

W głębokim poważaniu mam co sobie pomyślisz, palaczu. Na temat stażu nikotynizowania się, stopnia uzależnienia, ilości gaszonych dziennie petów i w ogóle czegokolwiek z tym związanego. Jeszcze mniej obchodzi mnie co kto myśli o zakładaniu bloga z takiego powodu.
Nie chcę już palić i tylko to się liczy.

Palę siedem lat, więc ponad ćwierć życia. Ograniczyłem się jak najmocniej przed tą terapią (głupie słowo w tym kontekście), więc obecnie wystarcza mi trochę ponad pół paczki na dobę. Prowadzę nieregularny tryb życia ze względu na pracę. Czasem przesypiam dzień, a palę na potęgę w nocy. Czasem wypalę kilka (całych) fajek w ciągu dnia, bo na więcej nie starcza mi czasu.

Powody... nie chcę palić, bo mnie to ogranicza.
Czuję się niewolnikiem, gdy MUSZĘ wyjść palić poza lokal dla niepalących, mimo tego, że mi dobrze w środku. Nieważne z kim siedzę, nieważne co robię i jak bardzo by mnie to pochłaniało. Czuję się też niewolnikiem, gdy MUSZĘ wyjść do sklepu w najgorszą pogodę, bo pety się skończyły. A co się robi, żeby nie zabrakło? Kupuje się na zapas, gdy się kończą (zostają cztery wieczorem, co wystarcza do chwili jak wyjdę do pracy i będę miał możliwość zakupu, ale i tak robię zapas, bo jak nie to wyjaram). Wtedy czuję się jak wyżej. I gardzę głupim nawykiem. I wkurwiam się mocniej.
Brakuje mi węchu. Podobno brakuje mi smaku, ale tego jeszcze nie wiem.

Za dużo na raz. Może jutro coś napiszę jeszcze.
A może zapał minie...